wtorek, 8 kwietnia 2014

Spotkanie

W mango-mandarynkowym spojrzeniu
Wszystko mi opowiedziałaś.
Opowiedziałaś mi prawdę życia;
Miłości.

Stałaś tak niewinnie opierając się
O filar z marmuru.
Na skrzyżowanych stopach miałaś białe balerinki.

W Twoim konterfekcie była poezja.
Zresztą jest ona do dziś.
Ułożyłaś w ów dzień dłoń wierzchem do góry,
Dmuchnęłaś, a pył magiczny omiótł mnie na
Zawsze.

Przed oczami miałem Ciebie
Przez czas bardzo długi,
Twoją twarz rozkoszną, usta piękne,
Oczy wesołe, brązowe, wyjątkowe.
Śnieżno białą Twą sukienkę.

Czy jesteś aniołem?
Zapytałem, pamiętam! Wargami ruszyłem
Bezgłośnie. A Ty po prostu
Patrzyłaś na mnie wdzięcznie.
Pachniało tulipanami, kakaem prawdziwym,
Muzyką Beethoven'a, winem, ciastem babcinym,
Plażą, słońcem, 
Szczęściem.
Wszyscy w sali tańczyli.
Tylko my wpatrzeni w siebie...
Nagle!
Tak nagle, niespodziewanie uśmiechnęłaś się.
Kupidyni wyszli ze wszystkich
Zakamarków i zaczęli grać na trąbkach,
saksofonach, fletach, waltorniach i innych dmuchańcach.

A my dalej. Dalej na siebie patrzymy.
Ty uśmiech masz na twarzy... wspaniały,
Ja patrzę - choć mi głupio - bo Ty piękna...
Co pomyślisz o mnie...?

Mrugnęłaś do mnie
Zalotnie! Zburzyło to trochę
Kompozycję tej chwili, ale wiedziałem.
Wiedziałem!

Obdarzyłaś mnie jeszcze raz, lecz tak
Bardziej stanowczo, na pożegnanie.
Obdarzyłaś mnie swym mango-mandarynkowym spojrzeniem.
Odwróciłaś się i z gracją tancerki
Odeszłaś...

Stałem jeszcze chwilę na tym przystanku,
Patrząc z tęsknotą jak odchodzisz...

Szlachetnie Urodzona dziewczyno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz